Wygląda na to, że rząd Indii nadal jest niezadowolony ze wszystkich skinięć, jakie firma z Cupertino robi z zamiarem sprzedaży tam swoich produktów. Nie mamy żadnych zapisów o tak trudnym wejściu Apple na rynek, nawet gospodarka tak wielka jak Chiny, nie stawiają tylu „prawnych” przeszkód, które wydają się bardziej rządowymi kaprysami niż cokolwiek innego. Według najnowszych doniesień Apple wciąż ma problemy z swobodnym roamingiem w jednym z najbardziej zaludnionych krajów na świecie, gdzie nierówności ekonomiczne i społeczne nie wydają się tak istotne jak litery drukowane na urządzeniach mobilnych.
Według najnowszych informacji napływających z Technologia ET, indyjski rząd poważnie rozważa zezwolenie Apple na otwieranie fabryk w zamian za lepsze zachęty podatkowe i łagodne kary w produkcji. Oczywiste jest, że fabryki te planują zatrudnić znaczną liczbę osób, które otrzymają wynagrodzenie za swoją pracę, a tym samym będą generalnie stymulować gospodarkę kraju. Problem w Indiach polega na tym samym czynniku, jakim jest zatrudnianie śmieci i ciągłe łamanie praw człowieka w tym zakresie, co może zamienić przysługę w brak wzajemności i tylko tuczić kieszenie tych, którzy zarządzają tymi fabrykami.
Główny problem polega na tym, że Apple musi dziś zapłacić 12,5% podatku za każde urządzenie, które importujesz i sprzedajesz w Indiach, podatek od wszystkiego, co jest produkowane poza granicami kraju. W siedzibie indyjskiego kraju Apple zamierza produkować urządzenia dla indyjskich użytkowników i oszczędzać w ten sposób kwoty podatków, które obniżyłyby cenę urządzenia i nieco je spopularyzowały. Podobnie nie wiemy, dlaczego Tim Cook tak bardzo interesuje się sprzedażą w Indiach, w międzyczasie w Hiszpanii nadal mamy jeden bank obsługujący Apple Pay.