Apple wypuściło kilka dni temu jedną z aplikacji, które kosztowałyby nas najwięcej, by wyobrazić sobie, że firma została stworzona kilka lat temu. Pod nazwą Clips ta wyjątkowa aplikacja pozwala nam edytować wideo, zdjęcia i tekst w tak lekki sposób, że każdy zainteresowany może z niego skorzystać, nawet jeśli nie ma podstawowych pojęć z edycji wideo.
Dzięki wyraźnemu ukierunkowaniu społecznemu Clips pozwala nam tworzyć wszelkiego rodzaju filmy dzięki filtrom i domyślnie ładowanej muzyce, idealnej do udostępniania innym. Według niedawnego raportu autorstwa App Annie, weterani w zdobywaniu statystyk, iw ciągu pierwszych czterech dni aplikacja miałaby od pół miliona do miliona pobrań, nie zajmuje dużo miejsca w przypadku aplikacji zatwierdzonej przez Apple.
Dlaczego tak jest? Według tego raportu odpowiedź jest bardzo prosta: Clips nie ma za sobą sieci społecznościowej, która by go wspierała i chociaż wielu z nas spodziewało się tej premiery, byliśmy najmniej. Innymi słowy, moglibyśmy tak powiedzieć większość ludzi nadal nie wie, że ta aplikacja istnieje ani że można ją pobrać. Zrozumieją to w miarę upływu czasu, a treści tworzone za pomocą tej aplikacji pojawiają się w sieciach społecznościowych, takich jak Instagram, Facebook czy Twitter.
Oczywiście, Apple promuje aplikację w App Store (Oczywiście, jeśli chcesz piąć się w górę), aby liczba pobrań stale rosła i prawdopodobnie zobaczymy aluzję do tego na zjeździe deweloperów w czerwcu przyszłego roku. Tymczasem, jeśli chcesz wyprzedzić wszystkich innych, możesz to sprawdzić ten przewodnik, który opublikowaliśmy wcześniej aby dowiedzieć się, jak korzystać z Clips i jakie są wszystkie sekrety, które skrywa.
Być może myśleli, że „miliony” użytkowników iOS stracą możliwość JB swojego urządzenia do korzystania z aplikacji. JEŚLI może nie wymagał iOS 10.3, prawdopodobnie używałoby go więcej osób.
Jest to bardzo proste, nie wnosi niczego, co jeszcze nie istniało